Tort zrobiony przez Prababcię Gabrysi. |
Gabrysia w sobotę obchodziła swoje drugie
urodziny. Już około dwa tygodnie przed tą datą wiele zaczęło się zmieniać i
teraz nie mam już do czynienia z Maleństwem, ale Małą Dziewczynką, która
wyraźnie zaznacza swoją indywidualność i wyraża własne zdanie.
Przede wszystkim mówi „nie”. „Tak” również
potrafi, ale używa rzadziej, jeżeli nie sporadycznie.
- Gabrysiu, umyjesz zęby?
- Nie.
- Gabrysiu, napijesz się wody?
- Nie.
- Gabrysiu, pójdziesz spać?
- Nie.
- Nie.
- Nie!
Nawet jeśli nie stosuję form pytających,
reakcja jest taka sama. O ile wcześniej po prostu płakała, ja jej powoli coś
tłumaczyłam, przeczekiwałam i pomagało ( prędzej czy później ). Tak teraz mam
mały problem, bo ani tłumaczenia, ani stanowczy ton, ani prośby nie przynoszą
żadnych efektów. Nie bo nie i już!
W panice wynikającej z niemocy i poczucia utraty
kontroli chciałam się rzucić do lektury poradników, ale odpuściłam. Postanowiłam
działać instynktownie. To nie jest coś złego, to normalny etap w rozwoju
każdego człowieka, więc muszę to uszanować. Przejdziemy to po naszemu.
Jak sobie więc radzimy? A bardzo różnie.
Próbuje różnych sposobów, nie zawsze pomagają. Wygląda to czasami jak starcie
dwóch charakterów. Przyznam, że choć się staram, nie zawsze daję radę i bardzo
ciężko jest mi w niektórych sytuacjach zachować spokój. Niekiedy czuję taką
bezsilność wobec jej uporu, że mam ochotę się popłakać i poprosić, by zlitowała
się nade mną.
A przede mną jeszcze ten właściwy okres
dojrzewania, więc trzeba się zbroić w pokłady cierpliwości, zrozumienia,
spokoju i opanowania J. Choć na razie wystarczy mi ich może jeszcze
na jakiś tydzień, może góra dwa ( … ).
Skończyło się przesłodzone macierzyństwo –
zaczynają się prawdziwe wyzwania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz