Po raz pierwszy Mamą zostałam 19
miesięcy temu. Przyjście na świat Gabrysi zapoczątkowało moje permanentne
szczęście ( nie żebym wcześniej nie była/bywała szczęśliwa – ale jednak
macierzyństwo mierzy się zupełnie inną miarą i rozpatruje w innych kategoriach
).
Do tamtej pory nie miałam prawie
kontaktu z małymi dziećmi i nie szukałam go – nie potrafiłam z takimi maluchami
rozmawiać, krępowała mnie ich uwaga i zainteresowanie, nie potrafiłam się nimi zajmować,
tulić, ściskać i wygłupiać. Nie mogę stwierdzić, że dzieci nie lubiłam, po
prostu nie posiadałam umiejętności swobodnego przebywania w ich towarzystwie.
Wszystko się zmieniło…
Gabrysia przewróciła nasz świat
do góry nogami i ułożyła go na nowo. Liczyliśmy się z tym, ale żadne z nas (ani
ja ani mój mąż) nie wiedziało do końca jak to będzie wyglądało. Nie
rozczarowaliśmy się, wręcz przeciwnie – dlatego 14 miesięcy później na świecie
pojawiła się Anastazja.
Jestem Mamą dwóch małych
dziewczyn ( -ek jak kto woli ). Jest 6 rano – obie jeszcze śpią, a ja wstałam
wcześniej, by „coś zrobić”. Usiadłam na chwilę z kubkiem zielonej herbaty (na
dzień dobry) i pomyślałam, że mogę napisać kilka ( - naście, - dziesiąt, może
set ) słów, zdań, postów o naszym życiu i o tym jak cudownie jest być Mamą, co
się z tym wiąże. Jesteśmy we czwórkę – Mama, Tata, Gabrysia i Anastazja. Tata
odgrywa bardzo ważną rolę i aktywnie uczestniczy w życiu rodziny, ale
zdecydowałam się skupić jednak na naszej trójce – bo mimo wszystko bywamy ze
sobą najwięcej. Poza tym jesteśmy ( bądź co bądź ) trzema kobietkami – trzymamy
się razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz