środa, 26 czerwca 2013

Pada deszcz.




Wczoraj padało cały dzień. Dzisiaj również siąpi nieustannie. Gdy nie było jeszcze Nastusi – decydowałam się czasami na wyjścia w taką pogodę. Nawet poniekąd je lubiłam. Gabrysia też darzyła spadającą z nieba wodę sympatią, zwłaszcza gdy krople zatrzymywały się na specjalnej folii, którą opatulona była jej spacerówka. Najczęściej chodziłyśmy wtedy na dworzec kolejowy. Chowałyśmy się pod daszkiem i oglądałyśmy pociągi.

Ani wczoraj, ani dzisiaj nie wybrałyśmy się na spacer, chociaż trochę mnie korciło. Nie wiem, czy Nastusia będzie chciała siedzieć w wózku, a jeśli nie, jak ją zabezpieczyć przed deszczem ( nie mam pomysłu ).

 Z pewnością za kilka miesięcy nie odpuścimy sobie biegania po kałużach ( … ).

Na razie zostajemy w domu. Rozłożyłam dziewczynom mały namiot w pokoju i spędzamy w nim naprawdę dużo czasu. Oglądamy książeczki, rozwiązujemy zadania, rysujemy, śpiewamy, bawimy się misiami, plotkujemy. Miło spędzamy czas.

Lubię deszczowe dni ( oczywiście w rozsądnej w skali roku ilości ).


2 komentarze:

  1. O jak slodko, ja kiedys swoim rozlozylam namiot to go szybko schowalam bo pioruny zaczely sie na niego rzucac hehe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nastusia wchodzi przez "okna", ale myślę, że nie zagraża to jeszcze całej konstrukcji ;)

      Usuń