Gdy tylko pojawiła się Gabriela staraliśmy się wypracować
sobie jakiś plan dnia. Ewoluował on razem z rozwojem naszej córeczki (i nadal
sukcesywnie się zmienia). Dostosowywał się do jej potrzeb: coraz mniejsza ilość
snu, coraz więcej cyklicznych czynności (mycie zębów, siadanie na nocnik itd.).
Bywały i bywają dni, które idealnie pasują do schematu, ale i takie, kiedy
wszystko jest na opak (a przynajmniej większość, bo i tak walczymy o utrzymanie
naszego rytmu).
Dwie małe osóbki to dwie indywidualności i zastanawiało mnie
właśnie od początku to, jak uda nam się ułożyć sobie dobę, by każda z nas mogła
odnaleźć w niej jakiś porządek, by nic ze sobą nie kolidowało, by Mama była w
stanie zająć się i znaleźć odpowiednią ilość czasu dla obu. Jakoś poszło i
ciągle idzie w dobrym kierunku.
Pierwsze trzy miesiące życia Nastusi to okres dużej ilości
snu i pobudek na jedzenie, jej aktywność nie miała jeszcze znamion „ja chcę tu,
ja chcę tam, ja chcę to”. Pojawiło się to później - Mała coraz bardziej interesowała się światem,
siostrą (od której nie mogła wręcz oderwać wzroku), domagała się noszenia na
rękach (może nie tyle o samo noszenie jej chodziło, co możliwość
przemieszczania się i docierania do miejsc, które ją interesowały – w
większości przypadków były to oczywiście miejsca pobytu Gabrysi). Od niedawna
podnosi pupę, podejmuje pierwsze próby raczkowania (nie wiem, czy tak to można
już nazwać) i jest z siebie bardzo dumna. Potrafi poświęcić temu dużo czasu,
ćwiczy namiętnie i już nawet rodzeństwo nie robi na niej takiego wrażenia, jest
skupiona na doskonaleniu nowej umiejętności. Chyba same emocje, które wywołuje
w niej to odkrycie i nowe możliwości sprawiają, że trochę gorzej sypia, często
się przebudza, chciałaby chyba jak najwięcej być na jawie (…)
W związku z tym ciągle pracujemy nad „naszym dniem”. Gabrysia
od dłuższego czasu ma swoje pory, my z Nastusią oscylujemy pomiędzy nimi, ale
dajemy sobie radę i powoli już klaruje się i nasza „codzienność”.
Oto jak obecnie wygląda nasz schemat doby:
- wstaję o 6 rano (mąż 15 minut wcześniej) – robię sobie delikatną
kawę z mlekiem lub zieloną herbatę i mam chwilę, by usiąść – poprzeglądać
„internetową prasę”, przejrzeć maile; ubieram się i jeśli mam jeszcze czas
robię szybki makijaż;
- Gabrysia wstaje między 7 a 8 (najpóźniej o 8 budzę ją) –
spędzamy trochę czasu na „porannych ploteczkach” i przytulaniu; robię nam
śniadanie – jeśli Nastusia jeszcze śpi, zjadamy je razem;
- zazwyczaj w trakcie śniadania budzi się Anastazja –
przebieram ją; obie dziewczyny dostają witaminy i młodsza także zjada śniadanie
(karmię piersią);
- Gabrysia siada na nocnik, ubieram ją i myjemy zęby;
- nadchodzi czas na wspólną zabawę (jest coraz cieplej i
jeśli nie musze ubierać dziewczyn za grubo, decyduję się na spacer); gdy mam
wolniejszą chwilę ogarniam mieszkanie ( angażuję też starszą córkę)
- cztery godziny po pobudce Gabrysia zjada drugie śniadanie i
udaje się na drzemkę; zazwyczaj wtedy Nastusia nie śpi (zasypia po jakimś
czasie, więc mam kolejną chwilę dla siebie);
- ta cisza i brak
porozrzucanych po całym mieszkaniu zabawek trwa do 2 h (czasami 1,5);
- gotuję obiad –
najczęściej w kuchni przebywamy we trzy – jedna rysuje przy swoim stoliczku,
druga obserwuje wszystko z pozycji „na bujaku” i oczywiście obie są informowane
o kolejnych czynnościach wykonywanych przeze mnie;
- Tata wraca z pracy i
jemy wspólnie; po jedzeniu chwila na nocniku;
- wychodzimy na spacer
– już coraz rzadziej na dwa wózki, chyba że mamy jakiś konkretny cel;
- deser;
- zabawa – głównie z Tatą, bo Mama stara się ogarnąć
mieszkanie, a dziewczyny mają wtedy Tatę tylko dla siebie;
- kolacja (gdy Gabrysia je, kąpiemy Nastusię; później zajmuję
się nią, a Dawid – mój mąż kąpie starszą, myje ona zęby, wcześniej trenuje na
nocniku)
- bajki na dobranoc – obecny hit „Spotkał katar Katarzynę… (i
wspólne) aaaaaaaaaaapsik!”;
- usypiamy obie dziewczyny;
- noc i pobudka przeciętnie co trzy godziny na karmienie, ale
czasami już jest tylko jedna – około 3 w nocy, późniejszej około 6 już nie
wliczam nawet w nocne karmienie J
Nasz dzień – 12 marca
Gabriela wstała około 5.30 w podłym nastroju.
Ja pewnie jutro zignoruję budzik i wstanę najpóźniej o 8.
Tak działa ta machina. Czasami się zacina, czasami w ogóle
nie chce ruszyć, ale majstermama jest w pogotowiu – nawet jeśli nie uda jej się
wstać o szóstej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz