wtorek, 12 marca 2013

Nasz dzień


Gdy tylko pojawiła się Gabriela staraliśmy się wypracować sobie jakiś plan dnia. Ewoluował on razem z rozwojem naszej córeczki (i nadal sukcesywnie się zmienia). Dostosowywał się do jej potrzeb: coraz mniejsza ilość snu, coraz więcej cyklicznych czynności (mycie zębów, siadanie na nocnik itd.). Bywały i bywają dni, które idealnie pasują do schematu, ale i takie, kiedy wszystko jest na opak (a przynajmniej większość, bo i tak walczymy o utrzymanie naszego rytmu).

Dwie małe osóbki to dwie indywidualności i zastanawiało mnie właśnie od początku to, jak uda nam się ułożyć sobie dobę, by każda z nas mogła odnaleźć w niej jakiś porządek, by nic ze sobą nie kolidowało, by Mama była w stanie zająć się i znaleźć odpowiednią ilość czasu dla obu. Jakoś poszło i ciągle idzie w dobrym kierunku.

Pierwsze trzy miesiące życia Nastusi to okres dużej ilości snu i pobudek na jedzenie, jej aktywność nie miała jeszcze znamion „ja chcę tu, ja chcę tam, ja chcę to”. Pojawiło się to później -  Mała coraz bardziej interesowała się światem, siostrą (od której nie mogła wręcz oderwać wzroku), domagała się noszenia na rękach (może nie tyle o samo noszenie jej chodziło, co możliwość przemieszczania się i docierania do miejsc, które ją interesowały – w większości przypadków były to oczywiście miejsca pobytu Gabrysi). Od niedawna podnosi pupę, podejmuje pierwsze próby raczkowania (nie wiem, czy tak to można już nazwać) i jest z siebie bardzo dumna. Potrafi poświęcić temu dużo czasu, ćwiczy namiętnie i już nawet rodzeństwo nie robi na niej takiego wrażenia, jest skupiona na doskonaleniu nowej umiejętności. Chyba same emocje, które wywołuje w niej to odkrycie i nowe możliwości sprawiają, że trochę gorzej sypia, często się przebudza, chciałaby chyba jak najwięcej być na jawie (…)

W związku z tym ciągle pracujemy nad „naszym dniem”. Gabrysia od dłuższego czasu ma swoje pory, my z Nastusią oscylujemy pomiędzy nimi, ale dajemy sobie radę i powoli już klaruje się i nasza „codzienność”.

Oto jak obecnie wygląda nasz schemat doby:

- wstaję o 6 rano (mąż 15 minut wcześniej) – robię sobie delikatną kawę z mlekiem lub zieloną herbatę i mam chwilę, by usiąść – poprzeglądać „internetową prasę”, przejrzeć maile; ubieram się i jeśli mam jeszcze czas robię szybki makijaż;

- Gabrysia wstaje między 7 a 8 (najpóźniej o 8 budzę ją) – spędzamy trochę czasu na „porannych ploteczkach” i przytulaniu; robię nam śniadanie – jeśli Nastusia jeszcze śpi, zjadamy je razem;

- zazwyczaj w trakcie śniadania budzi się Anastazja – przebieram ją; obie dziewczyny dostają witaminy i młodsza także zjada śniadanie (karmię piersią);

- Gabrysia siada na nocnik, ubieram ją i myjemy zęby;

- nadchodzi czas na wspólną zabawę (jest coraz cieplej i jeśli nie musze ubierać dziewczyn za grubo, decyduję się na spacer); gdy mam wolniejszą chwilę ogarniam mieszkanie ( angażuję też starszą córkę)

- cztery godziny po pobudce Gabrysia zjada drugie śniadanie i udaje się na drzemkę; zazwyczaj wtedy Nastusia nie śpi (zasypia po jakimś czasie, więc mam kolejną chwilę dla siebie);

-  ta cisza i brak porozrzucanych po całym mieszkaniu zabawek trwa do 2 h (czasami 1,5);

-  gotuję obiad – najczęściej w kuchni przebywamy we trzy – jedna rysuje przy swoim stoliczku, druga obserwuje wszystko z pozycji „na bujaku” i oczywiście obie są informowane o kolejnych czynnościach wykonywanych przeze mnie;

-  Tata wraca z pracy i jemy wspólnie; po jedzeniu chwila na nocniku;

-  wychodzimy na spacer – już coraz rzadziej na dwa wózki, chyba że mamy jakiś konkretny cel;

- deser;

- zabawa – głównie z Tatą, bo Mama stara się ogarnąć mieszkanie, a dziewczyny mają wtedy Tatę tylko dla siebie;

- kolacja (gdy Gabrysia je, kąpiemy Nastusię; później zajmuję się nią, a Dawid – mój mąż kąpie starszą, myje ona zęby, wcześniej trenuje na nocniku)

- bajki na dobranoc – obecny hit „Spotkał katar Katarzynę… (i wspólne) aaaaaaaaaaapsik!”;

- usypiamy obie dziewczyny;

- noc i pobudka przeciętnie co trzy godziny na karmienie, ale czasami już jest tylko jedna – około 3 w nocy, późniejszej około 6 już nie wliczam nawet w nocne karmienie J

 

Nasz dzień – 12 marca

Gabriela wstała około 5.30 w podłym nastroju.

Ja pewnie jutro zignoruję budzik i wstanę najpóźniej o 8.

 

Tak działa ta machina. Czasami się zacina, czasami w ogóle nie chce ruszyć, ale majstermama jest w pogotowiu – nawet jeśli nie uda jej się wstać o szóstej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz