wtorek, 26 marca 2013

Żegnaj tv.


Od 1 kwietnia nasz telewizor po włączeniu będzie emitował jedynie kosmiczny szum. Nie zdecydowaliśmy się na przedłużenie umowy z x, a nasz telewizor nie posiada MPEG 4, więc nie skorzystamy mimowolnie z darmowej telewizji cyfrowej. Nie zamierzamy kupować również dekodera. Nie zmieni się przez to wiele i nie będziemy musieli odzwyczajać się od „gadających głów na szklanym ekranie”, bo już od dawna nie są one centrum naszego domowego ogniska.

Kiedy próbuję sobie uświadomić, ile godzin życia zjadła mi tv, jestem przerażona. Ile mogłam w tym czasie przeczytać książek, ile rzeczy zrobić, ile rozmów przeprowadzić etc. Często telewizor był włączony ot tak, mimochodem, jako towarzysz rodzinnego życia. Był z nami. Ja łudziłam się, że mam taką podzielność uwagi, że nie jest on w stanie wpływać na moja codzienność, że bez niego byłabym tak samo efektywna. Oszukiwałam się, jak chyba każdy więzień, kiedy wmawia sobie, że jest mu dobrze, bo ma zaspokojone podstawowe potrzeby. Zawsze marzyłam, by się go pozbyć, ale brakowało mi właśnie siły (…)

 Którą mam od kiedy na świecie pojawiła się Gabrysia. Tyle się mówi o wychowaniu dzieci bez telewizji. Myślę, że także w tym przypadku nie można popadać w skrajność. Bardziej chodzi tu o unikanie obrazka Malucha bezwiednie siedzącego przed nim godzinami i wpatrującego się we wszystko, co leci po kolei. Postanowiłam unikać tego jak ognia i w pełni kontrolować to, co i kiedy będziemy oglądali. Okazało się, że  stał się on intruzem w naszym domu. Nie umieliśmy podporządkować się programowi telewizyjnemu, a gdy znajdowaliśmy chwilę na oglądanie, wybieraliśmy internet, w którym mogliśmy zobaczyć to, co nas akurat interesuje.

Staram się jak mogę (a oczywiście nie zawsze jest to możliwe) oglądać bajki lub jakieś programy z Gabrysią. Internet (na razie, dopóki nie umie na tyle dobrze obsługiwać laptopa) daje mi właśnie kontrolę nad tym, co ona ogląda i nad czasem, jaki jej to zajmuje. Często razem szukamy czegoś ciekawego, jestem przy niej, komentuję, opowiadam, wyjaśniam. Mogę pominąć reklamy. Nie ma tej pokusy pozostawienia „a niech leci, nikomu nie przeszkadza” – jakoś łatwiej jest coś wyłączyć, gdy przestaje interesować. Można bez problemu skoncentrować się na czymś innym.

Kiedy wstaje się rano, szykuje śniadanie, tuli dzieci, pada  „dzień dobry” i słyszy się tylko swój głos, dostrzega się, jak ważne jest to, co się mówi. Słowa nabierają innego znaczenia, bo nie rozmywają się w tej wielogłosowości włączonego telewizora.

Żegnaj telewizorze. Nie będziemy tęsknili.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz