czwartek, 18 kwietnia 2013

Butelce mówi stanowczo NIE!


Anastazja już w szpitalu (po urodzeniu) sprzeciwiała się dokarmianiu za pomocą strzykawki lub butelki (co było wskazane, bo traciła za dużo na wadze). Po powrocie do domu, pojawiały się momenty, gdy również nie przybierała prawidłowo i lekarz zalecał dołączenie mleka modyfikowanego (chociaż jednej dawki dziennie), ale okazało się, że nie jest to takie proste. Problem rozwiązał się dopiero (na to przynajmniej na razie wygląda), gdy zaczęliśmy rozszerzać Małej dietę.

Po dwóch miesiącach prób poddaliśmy się. Nastusia nie zaakceptuje butelki ani mleka modyfikowanego. Nie pomogły zmiany smoczków, producentów mieszanek, karmienie łyżeczką, z kubeczka i niekapka (z tych dwóch ostatnich i owszem pije, ale jedynie przegotowaną wodę), śpiewanie, skakanie i odprawianie tajemnych rytuałów nad przygotowanym posiłkiem. Nic nie było w stanie jej przekonać. Po prostu nie lubi i już.

Lekarz straszył trochę szpitalem, że niewiele przybiera, chudziutka, drobna, ale wszystkie badania wyszły w normie, dziecko jest aktywne, energiczne i rozwija się prawidłowo, więc powiedział, że nie ma co panikować, tak bywa. Ale tej butelki i tego mleka nie tknie.

Nasza Nastka je już kleiki (na mleku modyfikowanym, ale żeby je tknęła musimy dodawać do nich owoce, by zmienić ich smak), owoce, warzywa, mięsko (…). Na razie wszystko toleruje (choć nie powiem, żeby była łakomczuchem). No i przede wszystkim pierś – zdecydowanie jej ulubiona. Bo żadna butelka świata jej nie może zastąpić, żaden smoczek nie da tyle ciepła, czułości, miłości i poczucia bezpieczeństwa.

Czasami myślę, że nasza córeczka żywi się pozytywnymi emocjami i z nich czerpie tyle siły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz