Gabrysia od początku była bardzo pozytywnie nastawiona w
stosunku do swojej młodszej siostry. Owszem, po jej pojawieniu potrzebowała
więcej uwagi, tulenia i całusów, ale nigdy nie dała swoim zachowaniem Nastusi
do zrozumienia, że jest na tyle zazdrosna, że czuje do niej jakąkolwiek
niechęć.
Teraz Anastazja już raczkuje i nie muszę nosić jej wszędzie
tam, gdzie jest jej starsza siostra (wcześniej nie było opcji, żeby poleżała gdzieś
sama, jeśli ją tylko słyszała). Podąża za nią uparcie, inicjuje zabawy, zaczepia,
obserwuje z bliska. Gabriela najczęściej to toleruje, wchodzi w interakcje, próbuje
z Małą rozmawiać. Bywają też takie momenty, że Starsza ma zabawkę i to jej
zabawka, robi coś i woli robić to sama (ale to chyba naturalne). Jednak nawet,
gdy obecność Nastusi jest w danej chwili jej nie na rękę, nie pokazuje
zdenerwowania, ale stanowczo choć delikatnie daje jej znać (np. odsuwając jej rękę), że nie, tym
razem nie.
Coraz częściej pojawiają się sytuacje, które po prostu mnie
rozwalają (emocjonalnie). Kiedy jedziemy autem – dziewczyny „siedzą” obok
siebie, tzn. jedna w foteliku, druga jeszcze w nosidełku i widzę kątem oka, jak
Duża przygląda się Małej z uśmiechem na ustach i jest w tym spojrzeniu tyle życzliwości,
sympatii i troski. Kiedy Nastusi podczas drzemki w tym aucie wypada smoczek, a
Gabrysia wychyla się, by go jej włożyć z powrotem. Kiedy Gabrysia „czyta”
książeczkę i widząc zbliżającą się siostrę, wybiera ze swoich zbiorów coś do
czytania również dla niej.
Zawsze marzyłam o dwójce dzieci (teraz już nawet moje
pragnienie się trochę rozrosło). Nie chciałam, żeby była między nimi duża
różnica wieku. Wiele się nasłuchałam o trudach opieki nad więcej niż jednym
potomkiem, o problemach jakie pojawiają się w relacjach między nimi. Na razie
jakoś tego nie doświadczam, a rzeczywistość przekracza moje najśmielsze
oczekiwania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz