wtorek, 14 maja 2013

Nie będę jadła - kocham cię (...)


Anastazja właściwie od samego początku nie uważała jedzenia za priorytet. Do tej pory nie przekonałam jej do mleka modyfikowanego. Gabriela jadała lepiej i gorzej, ale jej waga zawsze mieściła się w środku siatki centylowej. Od około miesiąca posiłki są dla niej olbrzymim problemem. Tak jak wiele innych rzeczy.

Próbowałam na wszelkie sposoby, bo ta jej niechęć do jedzenia trochę mnie niepokoi. Może to, może tamto, jej ulubione, zmiksowane jak Nastusi, podawane łyżeczką (karmiona jak młodsza siostra) – każdy sposób czasami działał, czasami nie. Mała miała pewnie niezły ubaw z nadskakującej i proszącej o zjedzenie czegokolwiek Mamy. Po dłuższym okresie obserwacji doszłam bowiem do wniosku (jako że problem nie dotyczy tylko jedzenia, ale też siadania na nocnik, kąpieli, zabaw, wyjść na spacer, wchodzenia po schodach, czy czegokolwiek co akurat nie jest po jej myśli), że daję sobą manipulować.

Dzisiaj podałam śniadanie. Na jego widok Gabrysia rzuciła się demonstracyjnie na podłogę (robi to tak śmiesznie i tyle w tym świetnej gry aktorskiej; czasami podziwiam ją też za wytrwałość, bo gdy na przykład „upada” w kuchni, ja przechodzę do pokoju, a że ta nie ma widowni, przychodzi do mnie i „upada” ponownie; jej jest trudniej kłaść się, wstawać, niż mi przejść parę kroków; odpuszcza szybciej, ale walczy dzielnie). Oczywiście towarzyszyły temu krzyki rozpaczy. Zaraz kiedy tylko dała mi do zrozumienia, że nie będzie jadła, z uśmiechem na twarzy zabrałam talerz z jej stolika. Zdziwiła się. Nie dostała śniadania, a przy drugim już nie protestowała, obiad zjadła spokojnie i nawet bez protestu podeszła do kolacji (zjadła niewiele, ale nie było sceny). Wcześniej nie zabierałam jej posiłków, bo miałam nadzieję, że gdy już swoje wypłacze, zje trochę i zazwyczaj tak właśnie się działo. Tym razem zaskoczyłam małą buntowniczkę. Staram się być teraz wobec niej dużo bardziej zdecydowana. Podpowiadam jakie są rozwiązania jej dylematów a jeśli nie jest w stanie wybrać żadnego, musi godzić się na moje warunki. Może tak będzie jej łatwiej.

Mimo wszystko w środę idziemy do pediatry. O dzieciach niejadkach słyszy się wiele, ale wolę mieć pewność, że wszystko jest w porządku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz