http://www.hafija.pl/2013/05/zmeczenie.html
- ten post utwierdził mnie w
przekonaniu, że „siedzenie w domu” z dziećmi jest luksusem. Jestem świadoma tego,
że tak naprawdę mam bardzo dużo wolnego czasu. Nie ma się tego wrażenia,
ponieważ jest on rozbity na drobne kawałki i dopiero, gdy się je zlepi widać,
że to „szmat czasu”. Z racji tego poszatkowania ciężko z niego efektywnie
korzystać – trzy minuty teraz, piętnaście później, osiem wieczorem (…). Pewnie,
gdy wrócę do pracy i będę musiała wszystko skondensować w dobie, dopiero rzeczywiście
docenię, ile tego oddechu miałam.
Planuję pobyć jeszcze w domu z dziewczynami, ale brakuje mi
też pracy. Lubię być aktywna zawodowo. Lubię coś robić. Na razie staram się na
to działanie przeznaczać właśnie ten wolny czas. Nie chcę być bezproduktywna. Nie
godzi się to z moją naturą.
Poza tym w moim przypadku podejmowanie jakiejś aktywności,
angażowanie się, organizowanie działają jak kubek dobrej mocnej kawy. Stawiam
sobie cele i jestem wobec nich uparta jak osioł, a tego nauczyły mnie dzieci. Nauczyły
mnie też wielu innych rzeczy, które teraz bardzo ułatwiają mi życie i pomagają realizować
to, co sobie zamierzę. Nie potrzebuję do tego żadnych cudownych poradników, zbioru życiowych maksym, do których dołącza się
błyskotliwe zdjęcia, że niby mają mobilizować, pocieszać, pomagać, wskrzeszać
ducha walki. Jestem wystarczająco zdeterminowana i mam odpowiednią motywację,
by próbować przenosić góry. I to z dwójką dzieci na rękach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz