poniedziałek, 20 maja 2013

Problemy z żołądkiem.


Najtrudniejsze są dla mnie chwile, gdy dopada mnie jakaś niedyspozycja, a mąż jest w pracy. Na szczęście do tej pory nie zdarzało się to często. Miniony piątek był drugim razem. Niefartownie czymś się zatrułam. Czułam się okropnie a toaleta była pomieszczeniem, w którym spędziłam tego dnia bardzo dużo czasu, a na pewno odwiedzałam ją często.

Musiałam przełożyć wizytę Nastusi u okulisty, bo już godzinę po przebudzeniu wiedziałam, że nie dam rady do niego dotrzeć. Moja opieka nad dziećmi ograniczyła się do przebierania, karmienia i obserwowania, czy są bezpieczne. Dziewczyny jednak radziły sobie świetnie.

Bawiły się razem niemal nieustannie. Gabrysia zwracała uwagę na siostrę, podawała jej niekapek z wodą (próbowała ją poić, ale zapominała o przechyleniu kubka; na szczęście Nastusia potrafi obsłużyć się sama), co jakiś czas głaskała siostrę po główce, pomagała karmić. Nie zapominała też o mnie – także byłam pojona, głaskana, kiedy wrócił mąż i kazał mi spożyć kilka łyżek mąki ziemniaczanej, zadbała o to, bym zjadła jej jak najwięcej (mimo moich protestów). Wystarczyło, że usłyszała hasło „lekarstwo” i wiedziała, że muszę, a ja nie miałam wyjścia.

Żeby nie było, że tylko Gabrysia się starała – tej nocy Anastazja przespała pierwszy raz całą noc. Obudziła mnie dopiero około siódmej rano.

Kolejna była już ze standardowymi pobudkami, ale ja czułam się już przecież dużo lepiej.

2 komentarze:

  1. No i proszę, w końcu mama stanęła po drugiej stronie łyżeczki :) i Gabrysia mogla się odwdzięczyć i pokazać jak to wtedy jest! :)
    A dobrze Ci tak ;)
    E.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gabrysia akurat uwielbia lekarstwa, inhalacje, maści, kropelki. Mała z niej lekomanka. Sama skosztowała mąki i mimo że się krzywiła, chciała więcej :).

      Usuń