czwartek, 6 czerwca 2013

Karmię piersią w miejscach publicznych!


Pierwszy raz karmiłam piersią poza domem i na otwartej przestrzeni Gabrysię, gdy miała niecały miesiąc. Wracałyśmy ze spaceru i rozpłakała się niesamowicie. Jedynym miejscem, które było w pobliżu i nadawało się do tej czynności, ze względu na miejsce siedzące, był akurat przystanek autobusowy. Pusty, ale w pobliżu i obok przechodziło sporo osób. Wyciągnęłam swoje Maleństwo z gondoli i bez żadnych zahamowań podałam jej pierś. Dopiero mina zażenowanego brata, który mi towarzyszył, uświadomiła mi, że taki widok może dla niektórych stanowić problem.

Na szczęście to jest właśnie ich problem a nie mój!

Nie wdaję się z dyskusje pt. "wypada - nie wypada karmić w miejscach publicznych". Robię to, gdy potrzebuje tego moje dziecko. Być może ludzie mi się przyglądają, komentują, nie wiem, jestem skupiona na czymś innym. Zastanawiam się, czy takich mam jest więcej, bo albo ich nie ma (przynajmniej w moich okolicach i miejscach, w których przebywam), albo po prostu ich nie zauważam, bo widok ten jest dla mnie tak naturalny. Nie wydaje mi się, by kobieca pierś była czymś gorszącym, zwłaszcza w takiej sytuacji. Bardziej gorszą mnie mężczyźni oddający mocz (niby na uboczu), odwróceni tyłem, ale tyłem zależy też dla kogo i z której strony się idzie. No ale to w sumie też jest potrzeba, tylko że po karmieniu piersią nie zostawiam na chodniku mokrej, śmierdzącej plamy. Cóż.

Liczę się z uczuciami innych, domyślam się, że kogoś mogę wzruszyć, zgorszyć, zawstydzić, dlatego w miarę możliwości zakrywam pierś (na przykład pieluszką tetrową albo chustą), tak by nie zmniejszyć komfortu Nastusi (bo on jest najważniejszy). Nie chcę polemizować, nie chcę prowokować, nie chcę niczego udowadniać, nie walczę ze światem, bo nie mam dla tej kwestii takich zapędów. Ja tylko karmię najbliższą mi osobę, daje jej bliskość, której potrzebuje. I tyle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz