czwartek, 20 czerwca 2013

Taki dzień.


Wczoraj było bardzo przyjemne.

Chociaż o 6.30 wstajemy chyba dopiero drugi raz (przedwczoraj zaspałam niestety), to już teraz muszę przyznać, że dzień rozpoczęty o tej porze jest dużo przyjemniejszy. Przede wszystkim o ósmej rano jesteśmy już po śniadaniu, myciu zębów (ewentualnie dziąseł), ubrane, a przed nami jeszcze tyle czasu do wykorzystania. Na razie nawet ja mam dzięki temu więcej energii, więcej planuję, wydaje mi się, że efektywniej mogę spędzić dzień (i tak się dzieje). Dziewczyny wcześniej zasypiają. Może nie o wymarzonej 21, ale nie dzielą już je od tego dwie godziny.
 

Wczoraj popołudniu pojechaliśmy za miasto. Było cudownie – powietrze, śpiew ptaków, zieleń (…). Gabrysia biegała z wypiekami i uśmiechem na twarzy. Piasek, kamienie, kwiaty  - wszystko było jej. Ja za to nie musiałam wołać: „Uważaj, auto”, „Gabrysiu, to jest śmieć”, „Nie wolno tam wchodzić, ponieważ (…)”, „Trzymaj mamę za rękę, bo (…)”, „To jest psia kupa”. Chyba wszyscy bardzo się zrelaksowaliśmy. Mogłabym nie wracać. Mam nadzieję, że coraz częściej będziemy bywali w tamtym miejscu.
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz