Pod koniec
maja żegnałyśmy się ze smoczkiem ( post ). Myślałam już, że będę mogła wyrzucić go do kosza, gdy pojawiły się
problemy ze snem. Anastazja miała bardzo trudny okres i bardzo źle sypiała w
nocy ( nie wiążę tego w żaden sposób z odstawieniem smoka – takie cięższe nocki
mamy co jakiś czas ). Pierwszą z nich przetrwałam, ale drugiej posiłkowałam się silikonową częścią
piersi. Tak jakoś się potoczyło, że w ciągu kilku nocy stała się ona
nieodzownym elementem wykorzystywanym do usypiania. W dzień nie korzystałyśmy z
niej w ogóle, ale wieczorem musiała się pojawić i tak do rana. Zastanawiałam
się, co zrobić, ale problem rozwiązała Gabrysia. Któregoś dnia zauważyła
smoczek na stole i zainteresowała się nim. Chwila mojej nieuwagi i … do dzisiaj
nie mogę go znaleźć ( podejrzewam, że wylądował w koszu na śmieci ). Zanim
zorientowałam się, że go nie ma, było już późno. Musiałyśmy jakoś sobie radzić.
Jaka to była rozpacz. Miałam wrażenie, że w ciągu tych kilku nocy Nastusia
uzależniła się bardziej, niż przez poprzednie miesiące. Dałyśmy radę. Już
kolejna noc była dużo spokojniejsza i o dziwo Nastka spała bardzo dobrze.
Nastąpiło
definitywne pożegnanie ( … ).
Teraz w
domu mamy tylko taki gryzak, ale nie cieszy się on zainteresowaniem.
Ja ze smokiem nie zamierzam sie jeszcze zegnac chociaz Olo ma juz ponad rok, on w przeciwienstwie do Kuby od urodzenia bardzo polubil smoczek ; Kuba nmial odruch wymiotny ; sluzy mu tylko do zasypiania wiec nie widze w tym problemu , rowniez pomaga mi w nocy gdy syn sie przebudzi. Oprucz tego smoczek nie istnieje.
OdpowiedzUsuń:)
Usuń