środa, 3 lipca 2013

Historia ostatniego smoka.


Pod koniec maja żegnałyśmy się ze smoczkiem ( post ). Myślałam już, że będę mogła wyrzucić go do kosza, gdy pojawiły się problemy ze snem. Anastazja miała bardzo trudny okres i bardzo źle sypiała w nocy ( nie wiążę tego w żaden sposób z odstawieniem smoka – takie cięższe nocki mamy co jakiś czas ). Pierwszą z nich przetrwałam, ale  drugiej posiłkowałam się silikonową częścią piersi. Tak jakoś się potoczyło, że w ciągu kilku nocy stała się ona nieodzownym elementem wykorzystywanym do usypiania. W dzień nie korzystałyśmy z niej w ogóle, ale wieczorem musiała się pojawić i tak do rana. Zastanawiałam się, co zrobić, ale problem rozwiązała Gabrysia. Któregoś dnia zauważyła smoczek na stole i zainteresowała się nim. Chwila mojej nieuwagi i … do dzisiaj nie mogę go znaleźć ( podejrzewam, że wylądował w koszu na śmieci ). Zanim zorientowałam się, że go nie ma, było już późno. Musiałyśmy jakoś sobie radzić. Jaka to była rozpacz. Miałam wrażenie, że w ciągu tych kilku nocy Nastusia uzależniła się bardziej, niż przez poprzednie miesiące. Dałyśmy radę. Już kolejna noc była dużo spokojniejsza i o dziwo Nastka spała bardzo dobrze.

Nastąpiło definitywne pożegnanie ( … ).

Teraz w domu mamy tylko taki gryzak, ale nie cieszy się on zainteresowaniem.

2 komentarze:

  1. Ja ze smokiem nie zamierzam sie jeszcze zegnac chociaz Olo ma juz ponad rok, on w przeciwienstwie do Kuby od urodzenia bardzo polubil smoczek ; Kuba nmial odruch wymiotny ; sluzy mu tylko do zasypiania wiec nie widze w tym problemu , rowniez pomaga mi w nocy gdy syn sie przebudzi. Oprucz tego smoczek nie istnieje.

    OdpowiedzUsuń