środa, 10 lipca 2013

mama mamie




Dzisiaj usłyszałam:

po pierwsze – za lekko ubieram dzieci, im jest zimno, bo może i na słońcu jest ciepło, ale gdy wejdę z nimi w cień, to już nie;

po drugie – nie powinnam budzić Gabrysi o 7 rano ( Nastusi nie budzę, ale ona sama bardzo szybko się do nas dopasowuje ); dziecko powinno zasypiać i wstawać, kiedy chce;

po trzecie – Gabrysia ( niebawem będzie świętowała drugie urodziny ) je tak niewiele, bo ja jej podaję na przykład owoce, kromkę chleba w całości do gryzienia, a powinnam jej kroić na małe kawałki;

po czwarte – dlaczego nie daję dziewczynom słodyczy ? inne dzieci je jedzą i nic im nie jest.

Po pojawieniu się na świecie Nastusi ( drugiej córeczki ) w dużym stopniu uodporniłam się na taką krytykę i zdobyłam pewność siebie jako mama. Jednak czasami bywają gorsze dni i takie ataki potrafią trochę wyprowadzić z równowagi. Wdech, wydech ( … ).

Już mi przeszło a ta dzisiejsza lekcja o wychowywaniu dzieci jeszcze bardziej umocniła mnie w przeświadczeniu, że trzeba bardzo uważać, kiedy chce się komuś radzić.

To chyba leży w naturze kobiety-matki – przekazują wiedzę dalej, dzielą się swoim doświadczeniem. Sama mam znajome z małymi dziećmi i garnę się bardzo do takiego pomagania. Staram się jednak bardzo uważać, żeby moje słowa nie stały się krytyką albo nie zostały w ten sposób odebrane. Dlatego mówię o swoich dzieciach, unikam mentorskiego tonu, nie używam słów „powinnaś, źle robisz”. Nie myślę także „ja wiem lepiej, bo mam już dwójkę”, bo takie założenie nie sprzyja konwersacji mamy z mamą.

Oduczyłam się ( właściwie od niedawna, chyba od kiedy zaczęto wytaczać przeciwko mnie powyższe działa ) oceniania innych mam. Nie myślę już w ten schematyczny sposób, że ja robię dobrze, ona źle. To nie jest prawdą. Nie ośmieliłabym się teraz powiedzieć żadnej kobiecie, która kocha swoje dziecko i chce dla niego jak najlepiej, że postępuje niewłaściwie, bo ubiera dzieci grubiej, bo pozwala im oglądać tv, bo daje słodycze, bo nie rezygnuje ze smoczka. Nie myślę już tymi kategoriami.

Szanuję to, że ktoś opiekuje się i wychowuje dzieci inaczej niż ja.

Przecież na to nie ma jednej recepty.

ps  i nie dam się sterroryzować J


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz