Rozkład naszej doby od czasu napisania postu Nasz dzień trochę się zmienił. To naturalne, bo
dziewczyny mają inne potrzeby, więc zmienia się także nasza codzienność. Jednak
jakiś szkielet staram się pozostawić lub na zgliszczach poprzedniego tworzyć
nowy, ale równie schematyczny (bo tak jest łatwiej i dla mnie i dla
dziewczynek). Działamy obecnie jak następuje:
- nie wstaję już raczej po 5 ani o 6 rano; przez jakiś czas
dziewczyny były na tyle nieprzewidywalne, że takie wczesne wstawanie i tak nie
gwarantowało czasu na pisanie, czytanie, czy spokojne popijanie kawy;
przerzuciłam wszystko (oprócz tej ostatniej czynności) na bardzo późny wieczór;
wstaję około 7 rano; jeżeli noc była ciężka, czasami udaje mi się pospać do 8;
- budzę Gabrysię najpóźniej właśnie o tej ósmej; bardzo
często zdarza się, że obie wstają prawie w tym samym czasie, więc plotkujemy
sobie chwilę w łóżku we trzy; w sumie we dwie, bo mama często nawet nie jest
zauważana; służy do pilnowania, by Nastusia nie zaliczyła żadnego niefortunnego
upadku;
- jemy śniadanie; mycie, nocnik, zęby (…) – poranna toaleta w
dwóch słowach;
- no i zrobiło się ciepło, nie muszę ubierać dziewczyn grubo,
ale rzadko mam czas na poranny spacer (a w sumie na dwa w ciągu dnia); czasami jednak wychodzimy;
- około cztery godziny po wstaniu Gabrysia zasypia lub nie
(to zależy), ale nadal robię wszystko, by jednak ta drzemka doszła do skutku; ta
pora snu dziennego najczęściej jakoś zgrywa się u dziewczyn lub nachodzi trochę
na siebie, więc mam wolną chwilę;
- gotujemy obiad – Gabrysia coraz bardziej angażuje się w
kuchni, Nastusia na razie tylko po niej raczkuje; jemy;
- nocnik – pojawia się, nie zawsze jest akceptowany;
- spacer – tylko jeden wózek (gondola jest już szykowana do
komisu) i awaryjnie nosidełko, a w torbie szelki, gdyby okazały się potrzebne;
- deser;
- zabawa – dziewczyny coraz częściej bawią się razem;
- kolacja;
- usypianie;
- ale jeszcze nie wszystkich;
- bo kiedyś tam trzeba ogarnąć, poczytać, pogadać;
- a noce – to tak różnie bywa (…)
Od samego przeczytania zrobiłam się zmęczona ;)
OdpowiedzUsuńPodziwiam wszystkie mamy, mnie samej dla siebie brakuje czasu, a co dopiero ogarniać dom, dwójkę dzieci, a często przecież jeszcze pracę.
Jak trochę podrosną będzie łatwiej :)
Pozdrawiam
E.
Nie narzekamy :). Kiedy nie było dziewczyn i po ciężkim tygodniu pracy potrafiliśmy leniuchować cały dzień, zastanawialiśmy się właśnie jak radzą sobie ludzie, którzy mają dzieci. Skąd biorą siłę, by jeszcze wyjść na spacer, pobawić się, spędzić czas. Obawiałam się, że nie będziemy tak potrafili. Jednak przebywanie z Gabrysią i Nastusią daje tyle siły, tyle radości, że zapomina się o zmęczeniu. Polecam ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, życie wywraca się do góry nogami, ale na szczęście pozytywnie :)
OdpowiedzUsuńE.
Dokładnie :)
OdpowiedzUsuń